Kochani w piątek miałem bardzo wyjątkową sesję z piękną, wrażliwą Duszą, która pozwoliła, aby opisać jej proces w celu pomocy tym, którzy mierzą się z podobnymi trudnościami. Kochana, kłaniam Ci się nisko.
Odkąd zacząłem wspierać osoby, energie jeszcze nie były tak sprzyjające jak teraz. Czasem to 30 min wspólnej, uważnej rozmowy, a brakujące elementy przyciągane są nieświadomości do świadomości, a kanały jasnowidzenia wielowymiarowe – słowa i zdania płynące z przestrzeni, które mają potencjał energetyczny, obrazy (co do tej pory bardzo rzadko do mnie przychodziło), jaskrawe przepływy w centrach energetycznych, fizyczność ciała i jego reakcje. Kochani jest wyraźny sygnał i wsparcie do zintegrowania wewnętrznego światła i cienia. Bo Wyższe JA, kontakt z Duszą to ta przestrzeń pomiędzy, która właśnie nabierze świadomości.
Tuż przed spotkaniem, w medytacji i intencji pomocy osobie, przychodzi przepływ energetyczny – ten tydzień należy zdecydowanie do solar plexus – tam znów się wszystko zaczyna. „Leczymy się” z bezsilności, braku poczucia sprawczości, braku poczucia podmiotowości. Później energie podróżują swobodnie do góry, dolne czakry jakby milczą, ale skupiam się na tym, co czuję, a nie, czego nie czuję.
Spotykamy się Osobą w wielkim poczuciu stagnacji życiowej, marazmu i smutku egzystencjalnego. Momentalnie czuję, jak żal zalewa przestrzeń serca. Opowiadam jej o przeżyciach energetycznych i wspólnie to interpretujemy.
Poszukujemy wspólnie, w wielkiej uważności na Osobę, współczuciu i zrozumieniu. Bardzo szybko zaczyna klikać – zaczyna się od braku produktywności, chęci działania, chęci zarobku pomimo odnalezienia powołania w pięknej misji pracy z drugim człowiekiem i dbaniu o jego ciało i duszę tym samym.
Wychodzi relacja z mamą, później z babcią. I wtedy zaczyna się jazda… przychodzą słowa z przestrzeni – POWINNOŚĆ. PO – WINNOŚĆ. Działanie wynika z poczucia winy, z tego, że jest się coś WINNYM światu, ludzkim oczekiwaniom. Robię, bo MUSZĘ. A moje JESTEM jest niekompletne, bo na głębokim odrzuceniu.
Przychodzą obrazy, projekcie, widzę mamę Osoby, która żyje w cielesnym umęczeniu, w pogardzie dla ciała szuka odkupienia. Zaczynają mi trzęść się ręce. Mówię o tym osobie, ona mówi, że jej mama ma właśnie takie problemy z rękoma.
Przychodzą kolejne słowa, całe zdania – „brak gospodarności życiowej i finansowej, ogarnij się, należy, trzeba…” To wszystko to narracje mamy w obrazie Osoby.
A teraz największe przeżycie energetyczne tego spotkania, jedno z najbardziej wielowymiarowych w ogóle… Przychodzi do mnie energia żeńskiego rodu tej osoby. Widzę je – MOCarne, silne kobiety, które w życiu dostawały baty – przychodzą do mnie historie – ograbienia, głód, nieszczęścia, mężczyźni pijący, zatracający. A Osoba stoi daleko od swojego rodu…Odcięła się od linii żeńskiej a tym samym odcięła się od swojej mocy, sprawczości, manifestacji w rzeczywistości. Przeżywam te wszystkie mocarne kobiety w jednej linii, z wielką siłą ale i cieniem do zintegrowania, ich traumami – ich świadome energie „mówią” do mnie.
I więcej kliknięć – wszystkie kobiety były blisko ziemi, blisko dolnych czakr, a Osoba w ogóle ich nie czuje – nie czuje się bliska ziemi, natury.
SAMOODRZUCENIE – bo odrzucam część mojego rodu w sobie. Przestrzeń mówi – nie odrzucaj, integruj. Stań w sile swojego rodu! A nakarmisz się Źródłem.
Przychodzą do mnie słowa, które wypowiadam, czuję, że to już pełny przepływ. Przeprowadzamy człowieka i Duszę. Aż mi się chce teraz płakać, to taki doniosły moment:
„Kochane kobiety w moim rodzie – dziękuję Wam za życie. Dziękuję Wam za Wasze lekcje, Wasze cierpienie na tej drodze. Oddaję Wam Wasze traumy – one nie są moje. Staję z Wami w jednej linii, staję w świetle naszej mocy, ukochuję Was i integruję w sobie.”
Osoba przemienia się – jest pogodna. Uśmiecha się więcej. Dokonało się.
Kochani – przestrzeń sprzyja. Czyścimy nasze traumy indywidualne, które musiały się pojawić, aby nabrać świadomości traum rodowych i karmistycznych. Czyścimy siebie, czyścimy przestrzeń.
Ziemia wzywa nas wszystkich – jesteśmy potrzebni. Mamy BYĆ, WIDZIEĆ, ROZUMIEĆ, ROBIĆ.To czas wielkich wglądów, ale i działania.
Ukochuję tę piękną Duszę, która do mnie przyszła i jej drogę pełną wrażliwości i odwagi.
Dobroci Kochani. Wiatr w żagle, trzymaj ster i miej oczy szeroko otwarte, choćby w najczarniejszą noc i najgwałtowniejszą burzę – świadomość rodzi ŚWIADOMOŚĆ.
PS Grafika z internetu
