Kochani,
Czy tego chcemy czy nie, uczestniczymy w cyklach energetycznych mamy Ziemi, kosmicznych, naszych osobistych. A jeśli one się ze sobą łączą, wzmacniając te same elementy… to już robi się nie tylko głęboko, ale mocno, do naszego rdzenia, korzenia tożsamości ziemskiej.
W tych dniach możemy przeżywać bardzo trudne emocje, przyciągać okoliczności, osoby, które odpalą w nas ciężkie doświadczenia. Lekcje, które wydawały się przerobione, uczucia, które sprawiały wrażenie już przeżytych.
Ja sam osobiście dostałem w grudniu szansę spotkania się z największą otchłanią we mnie, ale właśnie po to – aby to miejsce opuścić raz na zawsze.
Grudzień, gdzie nasi przodkowie obchodzili obrzędy typu sabat Yule, nosi w sobie dwa potężne korowody energetyczne – energię życia i energię śmierci.
Istnieją one obok siebie w doskonałej harmonii i każdy z nich wzmacnia i porusza odpowiednie obszary w naszym życiu. Może być tak, że w relacjach z bliskimi będziemy popychani, czasem dramatycznie, do zakończenia kontaktu, odcięcia się (energia śmierci), przy jednoczesnych awansach, niespodziankach finansowych (energia życia).
Warto wyjść z jakiegokolwiek oceniania tych energii, z dualizmu ich postrzegania, bo jak nasz słowiański feniks – wierzba realizująca dwie energie w sobie – energetycznie to dwa oblicza tej samej monety, aspekty, które następują po sobie w cyklu, wywołują się i współkreują, współistnieją.
To jest wspaniały czas na redefinicję naszej ziemskiej tożsamości.
Co już nam nie służy, co przeszkadza? Co jest martwe w nas, niechciane, a jednak jesteśmy do tego przywiązani sentymentem, ramą społeczną, oczekiwaniami, poczuciem winy?
I w drugą stronę, z energii życia – czego potrzebuję, o czym marzę, co chcę zamanifestować w nadchodzących cyklach energetycznych, w co chcę zainwestować swoją uważność, miłość, finanse?
I w tym korowodzie dwóch energii grzebiemy i siejemy, wyprawiamy pogrzeby oraz świętujemy, marząc, co chcemy doświadczyć, osiągnąć, przyciągnąć. Wspierające jest odpuszczanie, wybaczanie (szczególnie sobie), pozwalanie na swobodne przepłynięcie trudnych emocji żałoby w żegnaniu. W sianiu, czyli marzeniach, ważne jest, aby to szło z osobistej pełni, miłości, radości a nie braku. Taka jest energia marzenia, gdy w nie wchodzimy, to jesteśmy tam całymi sobą – uradowani, nasyceni, szczęśliwi.
W praktyce, w materii – pozbywamy się niechcianych prezentów, przedmiotów, które nam przestały służyć itp., robiąc miejsce na nowe. Energia kocha ruch, również w naszym ziemskim życiu. Może to dobry czas na remont, renowację, choć drobną, wymianę garderoby? „Jak i w niebie tak i na ziemi, jak na ziemi tak i na niebie” – praca w energiach wspiera materię, ale praca w materii również wspiera energię – to też nieodłączne, spójne obszary i zaniedbanie, pogarda lub wypieranie jednego z nich czyni nasze życie niekompletnym i naraża na przerabianie tych samych lekcji, wciąż i wciąż, ze zwiększoną intensywnością.
Energia grudnia to też czas podsumowań – dostajemy często testy oraz korekcje do naszych życiowych lekcji. A kto nam to serwuje? Warto pamiętać, że my sami jako dusze. Bo dusza to nie oddzielny twór, jakaś matryca, która popycha ziemskiego awatarka na Ziemi, ale to (na pierwszych wymiarach energii) emanacja i esencja Ciebie ziemskiego, jak Twój najlepszy przyjaciel oraz naturalny przewodnik.
Grudzień jest szansą na nadrobienie tego, co gdzieś umknęło bądź specjalnie umknęliśmy sami przed daną „lekcją”.
Możemy być zaangażowani w wyzwania życiowe, „problemy”, dziwne zbiegi okoliczności, możemy być wystawiani na próbę poprzez lżejszą wersję życia, ale jeśli, nawet głęboko w podświadomości, będzie to strategia ucieczkowa, strategia wyparcia tego doświadczenia z głębi siebie, aby pójść w nowe, to możemy spotkać się ostrą kontrą.
Jeśli zechcemy uciec (świadomie lub nieświadomie), to skorygowanie pójdzie tak mocnym rykoszetem, że może odpalać straty, nawet dramatyczne.
Posłużę się osobistymi przykładami z grudnia na przestrzeni lat – operacja mojej mamy chorującej na raka, pobyt z zagrożeniem utraty ciąży mojej żony w szpitalu, zagrożenie życia i zdrowia mojego dziecka i ponownie szpital, czy „lżejszy” kaliber jak nagłe, ostre gorączki dzieci i kompletna zmiana planów. To wszystko, i wiele więcej, działo się w moim życiu w grudniu.
W tym roku, po tych niełatwych doświadczeniach, które wyrabiały we mnie konkretne kompetencje, (takie jak miłość własna, samoświadomość energetyczna oraz emocjonalna, świadomość osobistej i rodzinnej cykliczności, nieprzyklejanie do siebie trudnych emocji, ale ich umiejętna samoregulacja, czyli doświadczanie bez dowalania sobie) doświadczyłem tego trudnego, ale… życiem innych. W tym sensie, że te lekcje były w moim polu, ale już nie w moim życiu. Okazałem wsparcie osobom, które tego doświadczyły jeszcze bardzo boleśnie, w tym samym czasie opuszczam to miejsce. Ale żeby je opuścić, potrzebowałem je realnie i dogłębnie odwiedzić.
Niesamowite jest, że dopiero teraz widzę tę cykliczność tak wyraźnie, całą jej mechanikę, powtarzalność w sytuacjach, emocjach moich i mojej rodziny. I to dzięki rozmowom z moją ukochaną, z moimi przyjaciółmi, dzięki byciu w swoim procesie z serdecznością do siebie i odwagą do spoglądania w te trudne obszary.
Grudzień jest jednocześnie szansą jak i wielkim projektem rozwoju samoświadomości. To osobiste i kosmiczne podsumowanie wraz z potężną energią zasilania kolejnych cykli. Możemy czuć się w tym wszystkim skołowani, bo dwa korowody – współistniejące – życia i śmierci mogą pobudzać inne obszary w nas i naszego życia.
Niedługo zaczną się coraz mocniejsze procesy energetyczne zasilające koronę, 3 oko, gdzie do grudnia od września byliśmy popychani, aby skupić się na własnym korzeniu – rodzinie, rodzie, relacjach (również z samym sobą, z wewnętrznym dzieckiem), materii. I teraz jest to podsumowane, z finalną rekalibracją, korekcją na nowy rok.
Życzę nam, abyśmy byli kochający i dzielni, serdeczni i czuli w tej podróży do siebie, żegnaniem i zapraszaniem. Niech ten taniec kosmosu i ziemskości w nas samych integruje się w łagodności.
Dobroci,
Mateusz
PS – wciąż mamy miejsca na nasz pełen czułości wspólny wyjazd MOC wspólnoty MOC miłości – wyjście do światła – W drodze do siebie
Cóż to za piękne grafiki?
Pinterest 🙂
Tak…. super wyrażone i ważna ŚWIADOMOŚĆ
patrząc z poziomu duszy, że😃 wszystko jest dobrze w całym stworzeniu wszystko jest na właściwym miejscu
Dobroci 🙂