Kochani post po części autobiograficzny.
Dziś dobry Bóg zrobił mi jakiś egzamin moich lęków i możliwości.
Miałem dziś wspaniałych ludzi na sesjach (dziękuję Wam!), przeżywałem intensywne, głębokie procesy. Ale Bóg docisnął pedał gazu i nie pozwolił zapiąć pasów .Podróżowałem dziś energetycznie do przeszłości, gdzie odkopaliśmy i uzdrowiliśmy lęki i rujnujące schematy mentalno-emocjonalne.
Podróżowałem energetycznie do przyszłości, gdzie odkryliśmy potencjał Osoby w jego mistrzowskim planie Duszy.
Doświadczyłem podczepu karmistycznego z poprzedniego życia.
Doświadczyłem energetycznego połączenia mamy z córką i jak uzdrowienie mamy działa na uzdrowienie córki.
Rozpakowaliśmy z 7 schematów mentalno-emocjonalnych w trybie galopowania i z precyzją inżynieryjską u jednej osoby.
Poprowadziłem sesję-widmo!!! Choć po każdym zapisie wpisuję osobę w kalendarz, a przyjmuję czasem 25 osób tygodniowo, to jednej osoby nie zapisałem (za co bardzo przepraszam) i udałem się na inną sesję, gdy tamta osoba czekała i pisała do mnie, nie odpowiadałem, ale tylko po to, jak się okazało, aby Osoba dostała odrzucenie od męskiego, zobaczyła i przepracowała samej schemat i osiągnęła katharsis. (Energie jak się okazuje pracują bez mojej obecności )
Gdy spotkałem się po sesji fantomowej z tą osobą, to zrobiłem sesję extra między sesjami i też arcyważną, bo odkryłem i uświadomiłem nową Mistrzowską Duszę, że ma dary energetyczne i jakie jest jej powołanie.
Byłem w przepływie Źródła bez przerwy przez 4.5 h dla innych ludzi i czuję się, jakbym teraz lewitował głową nad sufitem.
Nie wiem, czy to końcowka bramy lwa i miałem dziś ekspresowo wspierać transformacje i doświadczać, czy to egzamin duszy i sprawdzenie osobistych potencjałów, ale… odcinam się Kochani i wracam po weekendzie…
Ukochuję Mateusz