Kochani,
Uczestniczymy w cyklicznym przepinaniu matryc energetycznych.
Mogliśmy poczuć już powiew wiosny, nowych sił, kreatywności, chęci do działania, a wręcz przebłyski nowych darów, pobudzenie parazmysłów (śnienie, jasnoczucie, jasnowiedzenie itp.)
I klops 😉 . Luty/marzec ma to do siebie, że dochodzi do przepinania matryc energetycznych. Jest to związane z cyklem kosmicznym, ale jeszcze bardziej cyklem ziemskim – a my jako Ziemianie odczuwamy te zmiany energetycznie, biologicznie, psychicznie.
Ja od tygodnia odczuwam sinusoidę „zasilania”. Waha się ona pomiędzy 10/20% a 50%, gdy jeszcze w tym skoku energetycznym działałem, pracowałem i osiągałem efekty za 2, a może i za 3 Kozłowskich na ekstatycznym haju 😉 .
To może być odcięcie od sił, brak mocy twórczej, pomysłowości, marazm, poczucie apatii.
Ale też objawy grypopodobne, wirusopodobne, zauważyłem tendencję do rekalibracji górnych czakr – zatoki, gardło, płuca, te organy mogą „przepracowywać” stare energie.
Samo przepięcie jest globalnym cyklem wejścia w nowe pola atraktorowe Ziemi i nas jako kolektywu, nas jako indywidualności.
Co to oznacza?
Że to, co przerobiliśmy, zintegrowaliśmy, przepuściliśmy, rozpuściliśmy, na ile rozwinęliśmy świadomość, miłość własną, otwartość/akceptację na doświadczanie, na ile przenieśliśmy nieświadome do świadomego, to nadbuduje, nadpisze ogólną ramę naszej emocjonalności, wydarzeń, przyciągniętych agentów, okoliczności.
To ogromny moment przejścia, bo nasze wybory i zaniechania, jakość zaufania do siebie, wolnej woli itp. wytwarzają pole nadchodzącego roku.
Sam moment jest też ważny, bo to taka porodówka nowego cyklu, i jakość porodu ma ogromne znaczenie.
W praktyce chodzi o to, na co się otwieramy, co przyjmujemy, czemu wyznaczamy granice w tym czasie.
Jeśli zobaczycie szerzej – to w lutym/marcu miały miejsce wydarzenia związane z pobudzaniem pola lękowego ludzkości, nas jako istoty zamieszkujące ten kawałek geograficzny. Mieliśmy wtedy pandemię, wojnę itd. Dziś są ogromne napięcia geopolityczne, absurdalne i wrogie postawy polityków, dzielenie ludzi między sobą w ulubionej narracji manipulacji „my i oni – my sprawiedliwi, dobrzy, biedni (rola ofiary), oni – krzywdzący, źli (rola agresora)”.
W tej silnej emocjonalnej polaryzacji jesteśmy przymuszani do wyboru jednej ze stron, dotyka to często naszych traum, ale i naszych wartości.
Warto wyjść poza to, co się dzieje, zawsze z empatią i czułością w sercu, ale zobaczyć, że to jest GRA, scenografia, w której mamy się pogrążyć lękiem, obawami, zmartwieniami.
Nie zachęcam do eskapizmu duchowego, sam chodzę twardo po ziemi (moje dzieci dzielnie mi w tym pomagają 😉 ), ale to znów kwestia harmonii, balansu – mieć świadomość energetyczną, pracować energetycznie przy jednoczesnym połączeniu i działaniu w ziemskości, sprawczości, materii.
W każdej sytuacji ważne jest, aby się sobą zaopiekować, wybrać siebie, stanąć za sobą, odpuścić to, co ciąży lub nie możemy zrealizować.
W tym momencie przejścia jest jeszcze jedna jakość – doczyszczamy tematy byłego cyklu!
Karmiczne, rodowe, osobiste – to takie doładowanie, przepychanie wręcz czasem tych tematów, aby jak najlżej ruszyć w nowe scenariusze życia. Ale w momencie braku sił te obszary mogą być dodatkowo obciążające.
I stare kotlety! Może to się wręcz miotać po Waszym polu, jakieś odgrzane kotlety energetyczne, stare relacje, coś, co Was nie rusza, a wlazło w przebieg wydarzeń, przebiło się – to też znaki oczyszczania przez rozruszaniem energetycznym nowego cyklu.
Najważniejsze – wszystko jest OK z nami, dusze nas nie opuściły, nie musimy płacić guru duchowemu grubej kasy, żeby je sprowadzał (takie absurdy mają miejsce w świecie „duchowym”).
TO NATURALNY MOMENT CYKLU. I im bardziej zadbamy o siebie i pozwolimy sobie na to dopięcie, wysprzątanie, tym zdrowiej, mocniej ruszymy w nowy cykl. A biorąc pod uwagę, ile ja już doświadczyłem przebudzonych nowych darów u Was – to będzie się działo…
Serdeczności i lekkości w procesie Kochani,
Mati