Kochani,
Mini aktualizacja, Sylwia Sadowska też o tym napisała moi Drodzy i zaczęło mi się to układać w większą całość.
To moje pulsujące, prawe oko, czakra, która odpowiada za energię psychiczną, transmutuje energię od prawej kończyny do 3 oka – a w tym listopadowym zassaniu idzie mocno energia od Mamy Ziemi, od czakry korzenia.
To powoduje, że przepycha stare tematy z naszego obwodu energetycznego, a dokładnie relacje z energią męską i kobiecą…
Dzięki przeżyciu źródłowych energii boskiej kobiecości oraz boskiej męskości w Glastonbury wiem, że na ziemi jest tyle nakładek, które wykrzywiają ją i to, co rozumiane jest przez społeczny pryzmat myślenia o kobiecym i męskim, to nakładka sprzeczności. Męskie i żeńskie nie może się wypełnić w społecznym (kultura, religia itp.) aspekcie, jest skazane na niepowodzenie – to takie mission impossible przez te nakładki fałszywej kobiecości i męskości.
A to, co jest szczególnego w tym cyklu, to właśnie przepychanie/oczyszczanie z tych nakładek. Energia idzie od korzeni, więc to będzie przechodziło przez splot słoneczny (bezsilność, frustracja, bezradność, poczucie bycia niewystarczalnym) i tam przeganiało również „nierówności” energetyczne.
Co robi się z tego miksu?
Tarcia relacyjne (męskie vs żeńskie, rodzic vs dziecko) pełne właśnie frustracji, poczucia bycia niewystarczalnym itp., ale to w tym aspekcie nieprawdziwej męskości i kobiecości.
Czyli to musi się przepchnąć i znów najbliżsi są naszymi bodźcami, triggerami…
Wiem, że niektórzy będą w lekkości, w zależności na co się umówiliśmy z naszym domem rodzinnym na poziomie Dusz – bo możemy wzrastać nie tylko we wznoszących emocjach, możemy pięknie wzrastać dotykając trudnego w nas, trudnego w relacji. Będąc w centrum tajfunu, przepuszczając trudne emocje, rozmawiając o nich, skupiając się na rozwiązaniach i możliwościach, nie na obwinianiu i poczuciu winy dajemy sobie i najukochańszym piękny skok rozwojowy.
Dom rodzinny staje się przestrzenią transformacji, korzenie, czakra sakralna i wyżej pracują.
Dwie osobiste ciekawostki. Tęsknię za kobiecością. W większości wcieleń byłem kobietami, chce mi się celebrować i świętować joni, mam niezgodę na męskie, poczucie niesprawiedliwości do męskiego bezmyślnego, przemocowego.
Kolejne – energia odchodzenia wciąż się wzmacnia. Zadałem dziś pytanie do Przestrzeni, czy część mnie umrze w tym cyklu? Odpowiedź bardzo twierdząca, energia Prawdy mocno popłynęła. Badałem, ile ze mnie odejdzie? W czuciu przyszło, że prawie 50%. Takiego żegnania części mnie jeszcze nie miałem, na pewno nie tak świadomie.
Odczuwam to właśnie podwójnie – z jednej strony chcę się schować do nicości, z drugiej rodzą się nowe, inspirujące idee pomocy ludziom. Dla mnie mocny czas.
Trzymajcie się Kochani, sami wybraliśmy sobie tę imprezkę…
Ukochuję,
Mateusz
