Kochani, chcę się podzielić czymś trochę z innej bajki, ale wciąż w duchu pracy z energią.
Prowadziłem dziś konsultacje/mediacje grupowe i indywidualne w jednej z warszawskich firm. Generalnie dużo trudnych tematów – szczególnie kwasu relacyjnego (wręcz łzy i krzyk) oraz frustracji i zatrzęsienia fundamentalnego „jestem” w firmie.
Krótko mówiąc dużo cienia, niskowibracyjnych emocji. I to wszystko w realu, będąc z osobami w jednym pomieszczeniu.
Wiecie co było niesamowite? Oczywiście każdy dostał ode mnie wielką uważność, empatię, wysłuchanie, ale w pewnej chwili odkryłem, że ja już inaczej procesuję.
Ani jednej myśli w głowie, „pusty dzban” , a mój splot słoneczny uaktywnił się na zewnątrz i procesował ich cień i żal, gniew i obwinianie itp. Oprócz tego, że ludzie otwierali się momentalnie i wywalali swoje lęki, to po rozmowie byli inni – spokojniejsi, szczęśliwsi, bliżej siebie.
Mam poczucie, że to jest nasz wspólny potencjał. Gdy przerabiasz te wszystkie szamba rodowe, osobiste (jak pięknie to opisujecie!) to Twoje centra energetyczne i Twój własny filtr nabierają innej jakości – dosłownie doświadczasz pracy na rzecz kolektywu, widzisz transformacje cienia osób, które są nawet w bardzo niskowibracyjnych polach i nie ponosisz „kosztu” emocjonalnego z tym, czego dotykasz.
To takie cudowne jak my się wspólnie rozwijamy i inspirujemy, w tym samym czasie, gdy na Twoich oczach grupy osób wchodzą w wyższy rezonans tylko poprzez bycie troskliwą obecnością, to jest niesamowite!
Opisałem na forum kilka takich trudnych pracy z własnym cieniem, szczególnie gniewem, a można już doświadczać zmiany jakości swojego życia (dużo więcej harmonii w relacji z córeczką i w życiu) i zwiększone pole pozytywnego wpływu na świat.
My stajemy się zmianą, jaką chcemy widzieć w świecie. I widzimy ją!
Wow, błogosławieństw Kochani
