Grudzień jest miesiącem kolejnych wielkich transformacji. Choć jesteśmy karmieni tym samym źródłem, mamy subiektywność procesu. Podczas Wielkanocy miałem „błysk” scalenia ze Źródłem. Rozpuściłem się we Wszechmiłości i Świadomości pełnej dobra. A grudzień jest właśnie intensyfikacją procesów. Czuję gęstość, kolor, dynamikę i kształt energii, które przeze mnie przepływają. Wiele dzieje się, czego słowa nie oddadzą. Te energie w przepływie mają wręcz wpływ na otoczenie – czy na najbliższych i ich zmianę zachowania czy też na postawy, otwartość i głębię refleksji uczestników moich warsztatów. Dziś gdy dzieci rysowały, a ja z nimi, to spróbowałem oddać czwartkowy stan – około 15.00 taki przepływ się zaczął, że miałem wrażenie rozpalenia układu nerwowego. Oczywiście niczego nie wymuszam – oddaję się temu z akceptacją i wdzięcznością. Półtora tygodnia temu to był „testing” przepływów – po kolei, we wzrastającej intensyfikacji, dzień po dniu. A czwartek po całości.
