Kochani,
Dobry Bóg daje mi szansę być świadkiem Waszego piękna i odwagi. Dostaję we współpracy z Wami coraz więcej cienia, abyśmy go rozświetlili wspólnie. Czuję, jak dotykamy nie tylko Boskości w nas (jak ostatnio energia praoceanu, prarzeki istnienia), ale również tych bardzo mrocznych, wstydliwych i trudnych obszarów rodowo, karmicznie, indywidualnie… w relacji z naszymi dziećmi.
Dziś kochająca i stająca w swoim prawdziwym świetle Dusza zgodziła się, abym dał wgląd w jej historię, aby poszerzyć naszą świadomość o naszej roli w życiu naszych dzieci.
Gdy medytuję przed spotkaniem z Osobą, wrażenia są niezwykłe – czuję czakrę powyżej korony, moja świadomość, postrzeganie stają się sferyczne. Przestrzeń serca – bardzo mocno otwarta, ułożona w łuk, w tym samym czasie bardzo delikatna. Na karku jakby wielki ciężar. I podczep, ale bardzo dobrze się kamuflujący.
Po usłyszeniu historii Osoby wszystko nabiera sensu i znaczenia. Rozmawiamy o niej, ale również o jej córce.
Nastoletnia dziewczyna. Próba samobójcza. Dziś silny nacisk na zmianę płci i rozpoczęcie terapii hormonalnej.
Badam to. Energie przemawiają. To pochodzi z braku, z toksycznego, dysfunkcyjnego zaprzeczenia.
Gdy mama zachodzi z nią w ciążę, jej partner nalega, aby usunąć ciążę. Mama rozmyśla o tym, decyduje się urodzić. W tym momencie zachodzi zakotwiczenie pierwiastka nekrotycznego, pierwiastka śmierci w dziecku, które ma bardzo plastyczny układ energetyczny.
W późniejszym czasie rodzice się rozchodzą, partner znajduje sobie nową partnerkę, ma nową córkę. Córka z pierwszego związku jest w kontakcie z ojcem, przyjeżdża do niego na weekendy itp.
I tu wszedłem bardzo głęboko swoim jestestwem. Słyszę od Osoby o historii, gdy jej córka miała 5 lat. Moja córeczka ma również 5 lat. Straciła nas na prawie kwartał, gdy byliśmy w klinice onkologicznej, jeszcze nosi w sobie ten „uraz” i zerwane więzi, dlatego jeśli chodzi o los dzieci, to gdzieś pozwalam sobie na bezbronność serca i przepuszczam przez siebie też smutek. Po co? Bo ja nie tylko daję Wam siebie – każdy z Was daje mi wielkie lekcje pokory, mistrzostwa, świadomego rodzicielstwa. Ja jestem Waszym uczniem będąc instrumentem dla Boga i przeżywając Was i Wasze historie.
Wracając do córeczki Osoby – gdy ma 5 lat, jest u taty, zostaje często przymuszana do spania samej na parterze, po ciemku, gdy tata z drugą córeczką i z nową partnerką śpią na piętrze.
Mała jest wysyłana po ciężkie zakupy, i robi to ochoczo, aby stać się kimś w oczach taty. Na konkurs recytatorski, gdy tata ją odwoził po pobycie u niego, ma nierozczesane włosy, jest niechlujnie ubrana. Gdy ma gorączkę, a tata ma swoje sprawy, zostawia dziecko, w lato, pod drzwiami pustego mieszkania mamy, która dopiero wraca z pracy.
Gdy wchodzę na chwilę w energetykę taty (wystarczy czyjaś uważność, mówienie o tej osobie, abym dostał te wrażenia energetyczne), to spotykam chyba najmroczniejszy twór, jaki „widziałem”. Góry nienawiści, złowrogości, wielka siła z tej energii. Energia męska z cienia, która niszczy. Ten człowiek dostał też od życia, ale przekształcił to w tę nienawiść. Nawet dziś, wobec już nastoletniej córki jest cynizm, złośliwości, poniżanie, umniejszanie talentów i godności.
Męskie, które niszczy żeńskie. Całym swoim chłodem, pogardą, jak laser.
Mama dziewczyny, czyli Osoba, która do mnie przyszła po wsparcie opowiada, jaki ona miała wpływ.
Sama żyła w poczuciu bycia gorszą, niegodną. Jej energia żeńska była zahukana, poniżona, wyparta przez lata. Miała w sobie mnóstwo lęku – do partnera również.
I wracamy do teraźniejszości – nastoletnia dziewczyna, która w głębokim wyparciu żeńskości, chce zmienić płeć. Przestrzeń mnie informuje, że praca mamy pomoże, ale dziecko już nosi bardzo silne urazy w jej układzie energetycznym, i że to może być droga przez cierpienie do uzdrowienia.
Napiszę również, co zostało mi przekazane, aby zminimalizować negatywny wpływ.
Pierwsze – odciąć się maksymalnie od ojca. Zarówno mama, ale przede wszystkim córka. Jest tam bardzo specyficzny rodzaj wampiryzmu energetycznego, poprzez niszczenie podstaw osoby. Choćby na raty, budując dystans, ale potrzebne jest działanie w materii.
Kolejne to wyprawa w przeszłość – do każdego wcielenia siebie przeszłości i swojej córki – od fasolki światła, po te wszystkie upokorzenia i krzywdy. Co robimy? Zmieniamy wydarzenia z przeszłości, nadpisujemy ją wolną wolą, dobrą wolą, choćby w wizualizacji. W scenie, gdzie poszła niezadbana na konkurs, uzdrawiamy ją i siebie poprzez wyobrażenie sobie, jak pięknie dbamy o nią i jak jest zadbana na tym wydarzeniu. W tych momentach, gdzie partner/tata sieje zniszczenie, krzywdzi, dosłownie wyrzucamy go za bety swoją mocą z teraźniejszości. Dusza poprowadzi, a każdy z uczestników danego momentu życia dostanie odkupienie.
Oprócz tego żywioł ognia i uwolnienie się negatywnych wpływów, złowrogich myśli i emocji innych osób.
Na koniec przychodzi również… porusz świętą żeńskość. Symboliką, medytacją, intencją…
Niech prarzeka istnienia białym, niewinnym i kochającym strumieniem obmyje to, co zostało tak zdewastowane i uzdrowi. Niech święta żeńskość otuli, ukoi.
Wiem, bo dostaję wiele opisów od Was, że moja Duszka (poza moją świadomością😉) uczestniczy w Waszych procesach, wspiera, rozmawia w snach. Jest to dla mnie wielkie WOW, choć nie mam dostępu do tego na poziomie ziemskiego ja.
Dziś na sesji, z pełną świadomością wysyłam Duszę do tej mamy i córki. Całą mocą intencji proszę o ochronę i uzdrowienie, wsparcie. I przychodzi nowa jakość energetyczna – realnie jakby duchowy ja podąża tam i staje się parasolem miłości, światłem ochrony.
Kochani, życzę nam błogosławieństw i uzdrowień. Jesteście tak pięknie i tak odważni. Dziś mam wrażenie serca Chrystusowego w klatce piersiowej, które w wielkim współczuciu chce ukochać cały świat, a przede wszystkim nasze dzieci. My realnie mamy do tego dostęp ❤
