Kochani, Doświadczam najsilniejszego, od wielu miesięcy, transferu energetycznego do czakry korony.
Przypomina mi się ten czas sprzed 3 lat, gdy te doznania były mega mocne, bo dochodziło do mojego osobistego przypomnienia sobie o centrach energetycznych, właśnie poprzez ich przeżywanie przepływów.
Jeśli nie daję temu uważności, to zmienia się w potworny ból głowy, jest przy tym bardzo niedobrze na żołądku.
Ale wystarczy, że kompletnie się odbodźcuję, wyślę uważność do tego miejsca w głowie i ponad głową, a ból zmienia się w bardzo intensywne odczucie energetyczne.
Czuję jakby moja korona rozszerzyła się mocno, jak świeci się i jest ruchomym, żywym instrumentem. Czuję konkretne miejsca – za oczodołami, w prawej części mózgu, w zatokach mocne wibracje, wręcz fizyczne. Sama czakra korony jest podłączona jakby pod wysokie napięcie, pod kosmiczny prąd świadomości i rozszerzenia.
Czuję nad sobą obecność… świadomą, życzliwą, spokojną… jakby z utęsknieniem witającą… prawa strony półkuli mózgu to sygnały i odczyty „wyższego ja” u mnie, czyli Mateusza poza czasem i przestrzenią, który jest najbliżej ziemskiej inkarnacji. Poczułem ją dziś inaczej, wyraźniej podczas jednej czułej sesji, jakbym sam zaglądał do siebie z „góry”.
Naprawdę czuję, jak pewna cezura energetyczna jest przekroczona, gdy wszystko, co ziemskie zostało ukochane, zauważone, to znów otwiera się na kosmiczne.
I wielka metafora dnia dzisiejszego – wszędzie znikają blokady wokół mnie w świecie materii, do aplikacji bankowej, blokada na kole samochodu itp. Lekko, wystarczy chwila cierpliwości.
Cykliczność i transformacje to ogromny dynamizm, czasem przytłaczający po ludzku, szczególnie gdy czujemy, że zostajemy z tym sami… ale nigdy nie jesteśmy z tym sami. Czasem to tylko czas na opiekę nad ziemskością, korzeniem, na „kartkówkę” ziemianina, aby Wszechświat poczuł, doznał, do czego jesteśmy gotowi w kolejnych cyklach. Wow. Jak za starych czasów 😉 .
Ukochuję,
Mati
