Dziś doświadczyłem kolejnego, ogromnego przełomu. I choć odkopałem stary, wryty w beret schemat mentalno-emocjonalny, to pierwszy raz poprowadziła mnie energia, dała kierunek i wskazówki.
Kłaniam się również mojej żonie, mojej wspaniałej przewodniczce duchowej i życiowej, która jest w wielkiej mądrości swojej duszy a im głębiej wchodzi w bezwarunkową miłość do mnie, tym więcej pomaga mi odkryć i zmienić nasze życie na lepsze.
Dostaję dużo gniewu i złości do zintegrowania z osobistego cienia. Z braku miłości własnej, wręcz nienawiści do siebie, z poczucia rodowej bezsilności i braku ekspresji z linii męskiej. Jeden proces przepracowywałem w jego świadomości ponad rok (był wielowymiarowy), drugi proces w około miesiąc.
A to wciąż siedzi w człowieku. I gdzie to widzę? W złości na moją 5-letnią córeczkę. I to mnie najbardziej boli.Moja żona cudownie dziś zamoderowała rozmowę, a we mnie była wielka potrzeba, chęć, ale i GOTOWOŚĆ, aby wejść w ten mrok. Przedstawiam ten proces, bo głęboko wierzę, że mamy mnóstwo nieuświadomionych schematów, które gdzieś powodują szczeliny energetyczne.
Intelektualnie rozumiałem, że ta złość jest bez sensu na dziecko. Można zmienić postawę, reagować inaczej względem pewnych zachowań, tylko dlaczego wpada ten kompulsywny schemat?
Najpierw zbadałem co mnie złości. Dla potrzeby dyskusji nazwałem jej zachowania „głupimi”, ale później nabrało to charakteru zachowań bezrefleksyjnych, które wyrządzają mniejsze lub większe „zło” (więcej pracy, sprzątania, możliwe niebezpieczeństwo dla jej życia i zdrowia, atak na brata). Tak, wiem, wszystkie dzieci testują, poszukują . Tu chodzi raczej o reakcję, bo jak pisałem, złość jest we mnie, a nie w niej.
Ale dlaczego gdy to robi jej brat, nie ma takiej eskalacji? Bo jest starsza? Bo jest pierworodna? Bo jest z linii żeńskiej mojej mamy?
W tym momencie mój solar plexus się rozświetlił, ale z blokadą. Było ciepło, świetliście, jednak to nie był solidny, zdrowy przepływ. Czułem, że dotknęliśmy tego.
Ale co do tego ma linia żeńska mojej mamy? Wszedłem w nią energetycznie… tam tego nie poczułem. W takim razie czy to moja relacja między mamą (którą kocham ponad życie, a której ciało odeszło po walce z rakiem) a mną? Znowu SOLAR PLEXUS.
Solar plexus, w wielkim skrócie – i już bardzo wyraźnie widzę to w pracy z drugim człowiekiem – w dysfunkcji, w blokadzie to brak poczucia sprawczości, bezsilność, brak podmiotowości, poczucia wpływu w życiu oraz braku manifestowania się obfitości w świecie materialnym. I odwrotnie – gdy działa, gdy jest swobodny przepływ – obfitość, sprawczość, działanie, manifestacja kreacji.
Wchodzę w proces już mentalnie, emocjonalnie, energetycznie (świadoma praca w trzech kanałach w jednej intencji). Myli mnie bardzo to, bo uważam swoją mamę za ideał, ofiarę okoliczności i niektórych osób itp. )Przechodzę przez to przekonanie.
Splot słoneczny się rozświetla. Nieświadome zostało przyciągnięte do świadomego.
I doświadczam, za pomocą trzeciego oka skierowanego do siebie (WIDZĘ) i korony (ROZUMIEM) schematu mentalno-emocjonalnego, który podświadomie rujnował moją relację z córeczką.
Moja mama, w całej swojej wspaniałości, miłości do mnie, większość mojego życia podejmowała bardzo szkodliwe decyzje dla niej, dla naszej rodziny. Zgody na słabe biznesy taty, uległość, pożyczki, kosztowne zakupy, kredyty, ciągłe kłótnie o pieniądze, brak gospodarności życiowej i finansowej.
A ja, jako dziecko i adolescent, mogłem tylko być niemym świadkiem (brak możliwości ekspresji) wieloletnich aktów, w przekonaniu ziemskiego ja, „bezmyślności”, „głupoty”. Prawie 30 lat takich obserwacji, chowania poczucia krzywdy, złości do siebie. Tylko niema obserwacja eskalacji problemów, ciągłych problemów świata dorosłych.
Schemat pozostał. Ale role się odwróciły. Teraz ja jestem rodzicem – „autorytetem”. Ja nie złoszczę się na moją córeczkę. Ja złoszczę się, w wielkim skrócie, na linię żeńską w mojej rodzinie, która, w moim przekonaniu/ocenie zachowuje się w jakikolwiek szkodliwy/naiwny/nieprzemyślany sposób.
Bum. Karty zostały odkryte.
Rozpuszczam to. Teraz to już tylko praca energetyczna. Wchodzę w to, co ujrzałem i zrozumiałem. Widzę jak taką metalową, skostniałą narośl, metalowy i czarny punkt blokujący przepływ. I zalewam to swoją świadomością, przepływem odpuszczenia i odwagi. Odważyć – od ważyć. Stanąć twarzą w twarz z tym, co nas konsumuje od środka i zabrać temu wagę, zabrać moc. Strumień energii staje się świetlisty, bardziej żywy, szybszy. Czuję jak idzie przez czakrę sakralną, jak wędruje do czakry korzenia, a stamtąd idzie do mamy ziemi (nie ma przypadków – w tym momencie jechałem metrem i byłem bardzo głęboko pod ziemią).Ból od mamy ziemskiej wędruje do mamy ziemi. Cykl się zakończył. Przychodzi lekkość i snop światła w kręgosłupie, głaskanie energetyczne po karku, ramionach.
Cień osobisty jest wielowymiarowy i wieloaspektowy. Manifestuje się tym, co nas „boli” w życiu. Widać pewien schemat, szczególnie gdy Kochani przychodzicie do mnie po wsparcie. Potrzeba (boli ale nie chcę). Potrzeba i chęć (boli, chcę, ale nie potrafię tego objąć, przyjąć). Potrzeba, chęć i gotowość (boli, chcę, potrafię). A z tego rodzi się już praca centrami energetycznymi – POTRAFIĘ – SZUKAM – WIDZĘ – ROZUMIEM – MAM ODWAGĘ ABY ZMIENIĆ – ZMIENIAM/DZIAŁAM.I uwalniamy z przestrzeni kolejne energie. Przemieniamy siebie i naszych najbliższych.
Z przestrzeni płynie – każde działanie lokalne jest globalne. Jesteśmy jednym.
Powodzenia Kochani. Miejcie odwagę do patrzenia i widzenia, do mierzenia się i integracji naszej wieloaspektowości. Dobroci,
Mateusz
PS. Kochająca, troskliwa osoba może dać Wam zrozumienie i bogate wglądy, wcale nie musi być w „głębokim przebudzeniu”, „guru” itp. Wystarczy, że kocha. Kocha, to otula energią – nie ocenia, nie obwinia, nie poucza – kocha, prowadzi, staje się katalizatorem i transformatorem.

bardzo inspirujący przekaz, dotarcie do tego co bolało w rodzie, w jakiej aurze od urodzenia wzrastamy – przekłada się wprost do zachowań kiedy mamy własne dzieci …wylewa podświadomość, nie załatwione rodowe sprawy itd…. tak.
Pytanie ile warstw pamięci mamy ? myślę że tyle ile wcieleń przeżyliśmy…
W moim odczuciu obecne wcielenie jest kluczowym- otwiera wszystkie drzwi na raz,
tak jak napisałeś ” bum. karty zostały otwarte”- energia płynie….
Dziękuję Mateuszu za inspirację – rezonuję.
Jeśli można wiedzieć – to kto jest autorem rysunków ?? są genialne !!!
Jesteś My Ja Ty
Tak! Dla wielu z nas te wcielenie jest kluczowe, a w jednym z przekazów, którego nie opublikowałem jeszcze na stronie, doświadczyłem tego, że zabieramy ciało ze sobą. I ta pierwotna inteligencja ciała jest potrzebna w procesie, aby wejść w poziom człowieka-duszy :). To jest tak piękne, że aż łzy same cisną się do oczu. Rysunki robię ja, bardzo mi pomagają ułożyć procesy energetyczne i głębiej, świadomiej przeżywać. Wszystkiego, co dobre :).