Kochani,
Doświadczyłem jednej z najgłębszych, najpełniejszych sesji w moim życiu. Takiej klarowności, mądrości, prowadzenia Dusz i zrozumienia kodu choroby (!) nie było w takiej skali.
Być może jest to mój najważniejszy post na naszej Grupie.
A jeśli moim zadaniem przyszłości będzie rozpracowywanie kluczy ziemskich „chorób”, aby wesprzeć proces uzdrowienia – kochana Duszo, Mateuszu z przyszłości – jestem gotów <3 .
Przed rozpoczęciem sesji myślę o Osobie. Przychodzą bardzo konkretne sygnały z jasnoczucia – czuję, jak przestrzeń w polu energetycznym z przodu czakr od splotu słonecznego w górę zagęszcza się, zamraża, jakby cement zastygał, jakby traciła na klarowności, mętniała.
Kolejne doświadczenie energetyczne – poczułem gęstnienie, zagęszczanie prawej części twarzy, gałki ocznej. Po chwili czuję, jak prawa strona twarzy jest jak z plastiku.
Dzwonię do Osoby (jak ja dziękuję za Twoją gotowość, otwartość i mądrość!), zaczynamy rozmowę. Opisuję jej pierwsze wrażenia energetyczne ze wstępną interpretacją.
Doświadczamy pierwszego wzruszenia – Osoba opisuje, że właśnie tak zaczął się jej stan… prawe oko, prawa część twarzy, prawa część ciała…
Oboje jesteśmy dotknięci – czujemy, że nasze Dusze się spotkały, aby naprawdę pomóc!
Budujemy powoli zrozumienie tego „cementu energetycznego”.
Męskie niesharmonizowane, wypaczone, w krzywym zwierciadle. Tata – nieobecny (wiecznie w pracy), pijący, ale nie przemocowy. Mata – to ona musiała założyć spodnie – jak jej 5 sióstr – i zarządzać domem. Bo miłości tam nie było. Była za to jej przemoc fizyczna i psychiczna, nadużycia, zmuszanie dzieci do pełnienia ról, jakich nie były w stanie wypełnić.
Pojawia się konkretny czynnik – mama często życząca śmierci ojcu. Cytat „Obyś się gangreny napił i umarł!”. Mała dziewczynka słyszy to całe życie, boi się, że tatuś umrze, nie chce tego…
I tu mamy dwa ślady obciążeń – życzenie śmierci ojcu (a każdy z nas nosi w sobie psychiczny i energetyczny obraz każdego z opiekunów w sobie) więc automatem życzenie śmierci/choroby męskiemy, a gangrena to szybko rozwijająca się martwica tkanki!
Dodatkowo chęć uratowania tatusia, którego się kocha, więc przejmowanie na siebie jego klątwy, jego życzenia choroby – lojalność wobec rodzica, który jest obciążony.
Osoba, jako nastolatka, była często wyznaczana do roli ponad miarę – miała pijanego ojca sprowadzać do domu – wymuszano na niej role bohaterki, ratowniczki! Tylko było to opakowane lękiem, wstydem, nosiło ślady nadużyć, wymuszeń. A jak się nie udawało, to było się winnym – dorzucamy poczucie winy.
Osoba całe życie biegła – poświęcała się w imię innych, cudzych potrzeb, często przeciwko sobie – kolejna rama wpływająca na charakter „choroby”.
Po wyjściu za mąż (jej mama wybrała jej męża) miała konflikt lojalnościowy dwóch domów – dalej dwoiła się i troiła w domu rodziców i z ich sprawami, a w swoim dostawała manto psychiczne i fizyczne od męża – i znów konflikt dwóch męskich – mamy i męża, a ona rozrywana w sobie, wieczne niezadowolenie w obu domach.
Przychodzi w między czasie wspomnienie – mama, boi się pójść na strych w obcej stodole, jest tam mrocznie i strasznie – zmusza na siłę, grożąc, aby Osoba, jako mała dziewczynka, weszła tam po siano. Choć w przerażającym lęku, dziecko to robi. Gdy tam jest, słyszy wieli huk, nieznajomego pochodzenia.
A ja dostaję sygnał od Duszy – że to była jej dusza w tamtym momencie, aby mi o tym opowiedzieć! Że pierwotnym elementem, rdzeniem „choroby”, który „zamraża” osobę, jest LĘK – lęk indywidualny, lęk jej mamy, lęk rodowy żeńskiego…
Gdy to mówię Osobie, przechodzą ją ciarki, wzrusza się – ona wie, że to była jej Dusza, która pragnie uzdrowienia.
Cofamy się ciałem światła i dokonujemy uzdrowienia jej samej jako przerażonej dziewczynki na strychu.
W trakcie całego naszego spotkania pracuje mi prawa strona – czuję ciepło, gorąco, czuję, jak warstwy fałszywych kodów energetycznych uwalniają się – jakby Boski odkurzacz zasysał ich cząstki do góry. Osoba czuje to samo :).
Dziś nie ma tej stodoły, a jest łąka. I łąka staje się symbolem uzdrowienia – to, co zrobił człowiek, „zepsuł”, jest niczym dla siły miłości, odrodzenia się Ziemi, dzikiej łąki pełnej życia, różnorodnej, bogatej!
Co się okazuje… Osoba ma na pulpicie zdjęcie starych domów, a za nimi kwitnąca łąka. Jej Dusza już wiedziała, co się wydarzy i jakiej symboliki potrzebuje…
Osoba dostaje cały szereg ćwiczeń i instrumentów na każdą warstwę fałszywych kodów energetycznych, często je opisuję na forum, więc nie będę się ponownie rozpisywać, bo uciekam na sesję.
Kochani, jesteśmy uzdrowicielami, a „choroba” to droga do finalnego uzdrowienia. Ty jesteś wybrany, aby się uzdrowić <3 <3 <3
Błogosławię nam wszystkim, bo wszyscy jesteśmy doświadczeniem miłości w jedni wszechświata <3 <3 <3
Mateusz

Piękna historia ❤️. Co do bana zastanawiam się czy nie zastosowali go ludzie którzy myślą tylko przez pryzmat „nauki”. A jednak myślenie, że choroby są efektem niewyrażonych emocji jest bardzo niespójne z „nauką”.
Przy okazji mam jeszcze pytanie. Zmagam się z paraliżem pod wpływem silnych emocji, to prawdopodobnie program rodowy od strony ojca(pewna osoba zobaczyła w trakcie wojny – na polu walki- śmierć bliskiej osoby i musiała maksymalnie odciąć się od emocji. Nie mogła wyrazić żałoby po bliskiej osobie -tylko tyle wiem z tej historii) i zastanawiam się czy ta historia z programu rodowego może być jednocześnie jednym z moich poprzednich wcieleń? (Z tego co wiem moim jednym z poprzednich wcieleń była historię gdy byłam młodym gejem który zobaczył śmierć swojego chłopaka -również żołnierza- w trakcie wojny ale żeby przeżyć musiał odciąć się od tej rozpaczy, szybko pozbierać się i uciec. Po czym po powrocie musiał ożenić się z jakąś kobietą, nie mógł opłakać straty i przekazał cały swój żal, całą żałobę na swojego syna).
Natalko wchodziło mi jakoś tak dziwnie w czuciu pole zazdrości i zawiści, może to te energie „pomogły” w blokadzie.
Kochana to bardzo pasuje, co opisałaś! Trudne doświadczenia/obciążenia karmiczne sprowadzają odpowiedni ród na wcielenie się Duszy, czyli jest podobieństwo, może wyrażone inaczej, ale metapoziom jest ten sam.
Mateusz, nazwałeś mamę klientki „Mata” w artykule na blogu, ( dotąd doczytałam) i zaczął się pokazywać obraz……mata , matryca, macierz. Powierzchnia na której zostały postawione zapisy, ale jej wielkość jest ograniczona i fizycznie obejmowalna zasięgiem wzroku. Mata to też ni to mama i to tata. Taka MAMOTATA – mata. Energetycznie ani mama ani tata nie byli w pełni, ich energia była bardzo mocno wydrenowana, w związku z tym w rodzie utworzyła się taka mata, cos jak kocyk prostokątny, podkładka. Kawałek sztucznego tworu energetycznego, na którym rozgrywał się fizyczny plan rodziny. Rodzina żyła energetycznie na tej macie. A klientka do żywego życia potrzebowała energii żywiołu przestrzeni znacznie znacznie więcej niż miała wymiary ta mata. I tu pojawił się konflikt. Istota żywa chciała i potrzebowała do życia więcej tej przestrzeni niż tylko ta rozłożona mata. Ale z lojalności do rodu została na tej małej macie. Części niej ulegały powolnemu obumieraniu, to co chciało się rozwijać i wzrastać zaczęło się cementować, aby mogło się zmieścić na macie. Gdyby nie został zatrzymany ruch KU ŻYCIU wyszedłby poza MATĘ. Dlatego ciało zaczęło autoagresję na mielinę w neuronach, bo żywe życie było tak duże, że potrzebowało mieć gruby kaliber i pewność, że zatrzyma tak wielką przestrzeń energetyczną jaką nosiła w sobie klientka, by skulić się i mieścić nadal na tej małej macie.
Zdecydowanie ten proces jest odwracalny, można jeszcze dziś zacząć budować nowe ścieżki neuronowe ze zdrową zawartością mieliny.
Czas wyjść poza matę. Już możesz kochana. Masz prawo też na niej pozostać. Tak możesz, to Twoja wolna wola.
Kochani tak popłynęło o tak chciało zostać tutaj napisane. Zapytałam, czy potrzebowałam na to Waszej fizycznej zgody. Odpowiedź przyszła taka: to co opisujesz jest pewnym schematem na przykładzie klientki, nie dotykasz jej personalnie. Ten proces jest jak „odkrycie naukowe”, które pokazuje bardzo jasno proste, nowe kierunki leczenia i ma służyć wielu w ramach współpracy dla Najwyższego Dobra. Dlatego chciało być spisane tu i teraz w takiej formie.
A teraz kochani ide dokończyć czytać artykuł od słowa mata i sama jestem ciekawa, czy to co tu popłynęło tak spontanicznie ma jakikolwiek sens. Dziękuję, że mogłam 🌸💗🪷