Widzę już tendencję, że po byciu instrumentem Źródła, po bogatych i coraz bardziej intensywnych doświadczeniach energetycznych, duchowych, ląduję po jakimś czasie w takim czopie energetycznym. Po prostu budzę się jednego dnia i jak to powiedziała moja świetlista przyjaciółka Aga, ktoś wyłączył światła. Nie wymuszam żadnych procesów, we wszystkie stany, a szczególnie, które łączą się z drugim człowiekiem wchodzę naturalnie w pokorze i akceptacji. Tak też jest z „czopem energetycznym”, choć tu pojawiają się takie zwykłe, ludzkie niskowibracyje emocje. Nie czuję tam matryc, nie jest to kwestia przekonań, po prostu jest gęstość w eterze, takie silne osadzenie w materii, pozostawienie osobowości, ziemskiego pierwiastka w doświadczeniu.
Gdy dziś rozmawialiśmy z Agą to zarezonował taki obraz.
Osoby przebudzone, dostrajające się coraz świadomiej do Wszechjaźni, są jak kryształy, wynurzające się ku górze z gęstwiny doświadczeniowej, gdzie, jak czujecie nawet bez wchodzenia w narracje społeczne i polaryzacje wydarzeń globalnych, gęstnieją.
Układ energetyczny jest jak znak nieskończoności. Energie po nim podróżują w subiektywnych cyklach. Jest kontakt ze Źródłem, intensywna praca centr energetycznych, a później osadzenie w doświadczaniu.
Mam wrażenie, że ten cykl ma za zadanie wspierać, towarzyszyć innym Przebudzonym czyszcząc pola i wprowadzając więcej energii Źródła w świat Ziemi, wznosić globalne wibracje i rozwarstwiać dalej proces, który się dzieje.
Ponad to nasz układ nerwowy może się wyciszyć, zregenerować. A i dusza przyszła do ziemskiego uniwersytetu doświadczać człowieka, a nie tylko przebywać w sferach, które zna od wieczności. Czy miewacie takie czopy energetyczne? Jakie to dla Was ma znaczenie i czy czujecie podobnie zachodzące przemiany w nas, w świecie?
Dobroci Kochani
