Rozmawiamy z moją kochaną Valeriią o naszych dzieciach. Jak nasza Kari cierpi mocno z każdej straty relacji, i jakby pisane jej było do tej pory zakochać się w dzieciach, które niedługo potem odchodziły do innego przedszkola itp. Badam to, czuję, że pomimo uwolnienia tak wiele z nas, to w naszych dzieciach krążą ich własne traumy energetyczne. W marcu 2019 pojechaliśmy z Valeriią i naszym synkiem do kliniki onkologicznej, nasza córeczka została z babcią na 2 miesiące. Tęsknota, poczucie straty, bezsilności, rozpaczy, każdy z naszej 3 to przeżywał, na swój sposób. Trauma zapisana w Kari.
W lutym 2019 wylądowaliśmy też z Gabim na ostrym dyżurze, gdy już jego układ immunologiczny nie pracował, ratowali mu życie, rodzic, który z nim był, nie mógł spać, aby pilnować jego saturacji, aby maska mu nie spadła przypadkiem. W tych okolicach lutego Gabi choruje, idzie mu na oczy i gardło. Pytam się siebie – to dlatego, że nie mógł patrzeć na to, co widział (igły, iniekcje, szpital, lekarze, kroplówki itp.) oraz nie mógł wyrazić tego, co czuł (czasem zakładali mu wenflon po 40 min, bo żyłki pękały). Płynie energia Prawdy. A dziś ta trauma energetyczna jest w nim i zmienia się w agresję, w autoagresję. Znów Prawda.
Gdy uświadamiamy to sobie z Valeriią, wysyłam miłość i uważność do tej rysy energetycznej w układzie Gabriela. Mówię na głos:
„Widzę i czuję Twój ból. Ukochuję Ciebie i ukochuję go. Całą miłością do Ciebie rozpraszam ten ślad w Twoim życiu i uwalniam Cię od niego. Wypełniam go swoją miłością.”
Gdy kończę te słowa wypowiadać budzi się, ponieważ boli go gardełko i potrzebuje aby go napoić i przytulić. Symboliczne, prawda?
Dobroci Kochani. Każdy ból to odpowiedź. I każda miłość to odpowiedź. ❤
